sobota, 18 maja 2013

57... < naprawdę nie wiem jak to nazwać>


Wszystko ma swój początek i koniec. Nasze życie ma swój początek i koniec. Nic nie trwa wieczne. Zdobywamy coś, cieszymy się tym, a potem to tracimy. Nie chodzi mi już tylko o przedmioty, samochody, ubrania czy domy.
Poznajmy kogoś, lubimy go, potem się z nim przyjaźnimy, zaczynamy mu ufać. Dlaczego przyznajmy się przed samym sobą, ze go kochamy dopiero wtedy kiedy go stracimy. Wszystko zaczyna się i kończy na emocjach, To one są  bezcenne, bo trwają w nas. Nie ważne czy o nich wiemy, czy próbujemy z nimi walczyć, one po prostu tam są.  Nasze życie zaczyna się wraz z radością naszych rodziców a kończy wraz z tęsknotą za tym, czego już nie odzyskamy – czasu by naprawić swoje błędy… Powiedzieć : Kocham cię.. odpowiedniej osobie.
 Mamy oczy, patrzymy nimi, współczujemy tym, którzy są pozbawieni tego zmysłu.
Problem w tym ze nawet widząc to co nas otacza jesteśmy ślepi. Wobec samych siebie. Wobec tego co czujemy. Boimy się swoich uczuć jednocześnie ich pragnąc. Mimo ze to właśnie one określają to jacy jesteśmy.

 Wiec co jest z nami nie tak ?
Gdzie popełniamy błąd ?
Dlaczego nie widzimy tego co przed naszym nosem szukając tego co nieosiągalne ?

To śmieszne za nawet mając odwagę  pisząc to co się czuje używamy liczby mnogiej, bo przecież nie przydarza się to tylko nam. Prawda? Nie jesteśmy jednostką. Przemilczenie prawdy też jest kłamstwem.
Więc kłamię nawet wtedy kiedy piszę to co myślę mając nadzieję, ze „liczba mnoga” ochroni to czego nie chcę pokazać jednocześnie to odsłaniając. Gdzie tu sprawiedliwość ?
Ekhem. Nie planowałam tego.. wyszło dziwnie < jak zawsze z resztą >

sobota, 11 maja 2013

56. Come back again....


Zbyt wiele nauki, egzaminy gimnazjalne, brak czasu, zero pomysłów, brak motywacji… wyjaśnień może być wiele. W poprzednich postach wykorzystałam ich już zbyt wiele. To frustrujące uczucie, gdy jednocześnie czuję się odpowiedzialna, za coś co zaczęłam a z drugiej po prostu brak mi chęci, by pisać… Jednak nie zwalę wszystkiego na „ brak natchnienia” … Po prostu nie pisałam tutaj dość długo i zamiast przepraszać i obiecywać konsekwencje w swoich działaniach.. po prostu piszę….

Każdego dnia, z każdą chwilą rozumiem odrobinę więcej. Czasem wystarczy jedna prosta myśl, a czasem życiowy huragan by zrozumieć to co niby powinno być najprostsze. Nie wiem czy mając talent do komplikowania wszystkiego, szczególnie swojego własnego umysłu jest się czym chwalić, ale mimo wszystko są też plusy tego jaka jestem. Wciąż szukam.. wytłumaczeń, tego co dla mnie nie jasne… Z utęsknieniem czekam na tą jedną chwilę, gdy mój umysł pracuje na najwyższych obrotach, gdy tętno podejrzanie skacze. Gdy sama nie nadążam nad biegiem własnych myśli. Jedyne czego chcę to nie stracić tego czego właśnie się nauczyłam. Jedynym sposobem na to by uwiecznić moje małe odkrycie jest pisanie. Jedyna myśl jaka chowa się cały czas z tyłu mojej głowy i przypomina o swoim istnieniu właśnie w takich chwilach. Dzięki temu wiem czego chcę . Wiem co sprawia mnie szczęśliwą i potrzebuję tych chwil . Drobnych chwil w których wiem ze mimo wszystko w czymś jestem dobra i mogę robić to co lubię i dzielić się tym z innymi. Powinnam szanować tę okazję i częściej tu zaglądać.

Dobra to tyle na dziś odnośnie moich „super mądrych przemyśleń” :PP Za mną mój pierwszy Nocny Maraton Filmowy. Udało mi się wytrwać 6 godzin z przygodami Iron Mena, co można uznać za mały sukces :PP Ogl to dobrze się bawiłam, choć uważam, że 3 część jest produkcją czysto komercyjną. Nie zaskoczyła mnie niczym nowym. Mimo słabej ostatniej części ogólnie jako całość serię Iron Mana uważam za ciekawą, więc nie mam co marudzić. 

A wy byliście kiedyś na podobnych maratonach? Jeśli tak, to jakich ?
To tyle Bajo xoxoxo :*