----------------------------------------------------------------------------------
Rozdział I cz.1
Dochodziła godzina piętnasta, a z nią koniec ostatniej lekcji przed wakacjami. Evanet siedziała w przedostatniej ławce, ze wzrokiem wbitym w plecy Lily, siedzącej przed nią. Promienie słońca wdzierały się za wszelką cenę, między roletami do niewielkiej sali. Wszyscy czuli już powiewy ciepłego, letniego wiatru. Uczucia wolności bijące od wszystkich uczniów obijały się do ścian. Niecierpliwość i podekscytowanie wisiały w powietrzu.
Nie bardzo wiedziała co się dzieje na lekcji. Czy pan Koner nadal opowiada o wojnie secesyjnej? Czy nie odpuścił nawet przed wakacjami i wywołał jednego nieszczęśnika na środek klasy? Skoro podczas tamtych 45 min w Sali nie rozbrzmiało jej nazwisko, nie miała się czym martwić.Prawdziwym problemem, był główny bohater jej ukochanej książki – tamtego tygodnia. Zagadka, tkwiąca w niedokończonej lektorze, była powodem jej rozmyślań na lekcji. Czy sama odgadnie kto zabił 10 osób w święto Dziękczynienia, czy jednak będzie musiała poczekać jeszcze, parę godzin, by powrócić, w fantastyczny świat wiecznych zagadek? Poprzedniego wieczoru czytanie ponownie zostało jej przerwane, zasnęła z książką w ręku.
Dopiero ciepło ręki Owena na jej policzku otworzyło drzwi powrotne ku rzeczywistości. Odwróciła głowę w jego stronę, zatapiając się w jego serdecznym spojrzeniu. W jego brązowych oczach, mogła dojrzeć wszystkie odpowiedzi.
Zadzwonił dzwonek, ale oboje ani drgnęli. W ich własnym świecie potrzebowali jeszcze trochę czasu. Pośród ogólnego harmidru, odgłosów zasuwanych krzeseł, głośnych rozmów, śmiechów, okrzyków – oni.
Nieruchomo wpatrzeni w siebie, jakby to właśnie w swoich oczach widzieli swoje marzenia, szczęście. W ich dużym liceum byli wyjątkiem. W dobie krótkotrwałych, nastoletnich miłości, byli ze sobą najdłużej. 3 lata, ok 115-116 dni upojeni swoim uczuciem. Niczym postacie z bajki.. Ona- marzycielka, romantyczka, artystka, czerpiąca inspirację z każdej chwili swojego życia. On – twardo stąpający po ziemi, odpowiedzialny, błyskotliwy, opiekuńczy. Uzupełniali się. Będąc powodem zazdrości, wielu rówieśników stawiali razem krok po kroku na drodze ku dorosłości.
- Halo, jest tam kto? Kener zaraz zamknie salę.
- Chyba nie chcecie zostać tu następne dwa miesiące- zapytała zniecierpliwiona Lilly.- No już! Ruszczcie się!- dodała. gdy nie doczekała się żadnej odpowiedzi.
Idealnie zsynchronizowani oderwali od siebie spojrzenia, pośpiesznie nabierając powietrza.
- Sorki Lil, już idziemy- wybąkała Evanet pakując książki do torby.
- Yhy, nie przepraszaj, to nie ja chce was zabić wzrokiem- odpowiedziała szeptem.
Odwróciłam się i napotkałam wściekłe spojrzenia p Kenera. Lily miała racje, jeszcze chwila, a spaliłabym się żywcem pod ostrzałem jego morderczego spojrzenia.W tamtej chwili czuła się jak zwykła nastolatka, pokątnie śmiejaca się ze złośliwego nauczyciela. Zwykłe życie, normalne sytuacje, przewidziane reakcje, wokół tego kręciło się jej dawne chwile.
Z radością opuszczała mury szkoły. Zostawić za plecami, wszystkie nerwy związane z klasówkami, pracami domowymi, kłótniami i intrygami. Nie wiedziała, że czeka ją więcej niż dwa miesiące z dala tamtego życia.
Przemierzając dziedziniec skąpany w świetle słońca, w mgnieniu oka ich znalazła drogę do jego ręki. Czując to obdarował ją jej ulubionym uśmiechem. Wtedy wszystko wydawało się takie proste.
- To jakie plany gołąbeczki? – zagadnęła Lily
- A no tak, to już wakacje. Zdążyłam już o tym zapomnieć od czasu kiedy ostatni raz o to pytałaś niecałą godzinę temu- odparłam z uśmiechem.- Z resztą i tak już wiesz, co będę robić.
- No tak, p. Koszmar[1] czeka. Chodziło mi bardziej o to co będziesz robiła przez następne dwa miesiące, ale dzięki za uprzejmość.
- To też już wiesz, lecę do Londynu na dwa tygodnie.
- Cóż za różnica dwa tygodnie, czy dwa miesiące. To i tak zdecydowanie za dużo chwil bez ciebie – wtrącił Owen otaczając mnie ramieniem.
- Ty i tak jedziesz na ten swój kurs, jakoś wytrwamy.- spojrzała mu w oczy próbując dodać mu trochę otuchy. Ona też nie chciała się z nim rozstawać, ale nie miała wyboru. Żadne z jej przyjaciół nie znało przyczyny jej podnóży, tylko Owen. Dlatego nie sprzeciwiał się jej decyzji, ale nie rezygnował z okazywania tego jaka jest dla niego ważna ta drobna osóbka o puszystych szatynowych lokach okalających jej owalną twarzą, którą zdobiły rumiane policzki. W tamtej chwili nie zdawał sobie sprawy jak bardzo będzie tęsknił za jej głębokimi brązowymi oczami i czerwonymi, pełnymi ustami, delikatnym niczym płatki róż, na których uwielbiał składać pocałunki. Mimo to, gdyby wiedział co ich czeka umiałby ją powstrzymać, przekonać?
- Ty, Romeo! Tylko się nie zasztyletuj , twoja Julia wróci. – dodał z sarkazmem Ian, który wtrącił się do rozmowy. Dając mu kuksańca w bok.
- Ehh, nic nie rozumiesz stary. Idziemy coś zjeść?
- Jasne, w końcu jakiś konkret- Lily natychmiast się ożywiła.
Cała czwórka ruszyła ku najbliższej knajpce, pogrążona w rozmowie i śmiechach. Otaczające ich pozytywne emocje, mogłyby zarazić każdego w promieniu 500 m.
************************************************************************
Tak jak obiecałam, w tej notce wstawię parę szkiców. Nie są idealne, ale szkicowanie sprawia mi wiele frajdy i dopiero się uczę. Oto one.
PA PA !!
Śliczne te rysunki, sama też troche maluje i tak jak tobie sprawia mi to niesamowitą frajdę.
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie :)
Super rysunki! Ślicznie rysujesz ! Zapraszam do mnie : http://zpamietnikanastolatkii.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRewelacja! Rozdział 1 nowej historii zapowiada dobrą powieść, czego Ci życzę. Rysunki świetne jak na osobę, która dopiero zaczyna ołówkową przygodę. Kiedy zaczynałem, moje prace były koszmarne,u Ciebie widzę poprawne szkice; oczy mężczyzny na samym dole - boskie ;). Podoba mi się także rysunek przedstawiający kobietę, cienie są dobrze przedstawione, a zwłaszcza cień na nosie i pod oczami.
OdpowiedzUsuńPisz dalej, rysuj, twórz. Sztuka to ambitna dziedzina dla ambitnych ludzi, kreatywnych z zupełnie innym podejściem do świata, może nawet lepszym od "zwykłych" ludzi. Powodzenia i do następnego postu ;*
świetnie się czyta, no super :)
OdpowiedzUsuńświetny szablon! i ładne szkice :) w wolnej chwili na pewno przeczytam rozdział!
OdpowiedzUsuńprzeczytałam, fajnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa ;)
OdpowiedzUsuńszkicuj dalej... na pewno będziesz coraz lepsza;)
pozdrawiam kateandhandmade.blogspot.com
dziękuję za komentarz i miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest również bardzo ciekawy.
naprawdę świetne szkice.
pozdrawiam!
ps. ja tez już obserwuję :)
dziękuje
OdpowiedzUsuńCzy ty przypadkiem czytujesz zmierzch? Wnioskuję po drugim rysunku. Sama rysuję, ale bardzo często gdy się wsłucham w muzykę, to po prostu samo płynie. Lub ostatnio zauważyłam na stole pióro, i zaczęłam rysować trójkąty. Psychodelic ;) Często się w ten sposób rozładowuję gdy płaczę, czy jestem wkurzona. A rozdział naprawdę świetny. Tylko pozazdrościć talentu!
OdpowiedzUsuńciekawe opowiadanie:) najbardziej podobają mi się szkic nr. 4 i nr. 6 (ostatni. a tak ogólnie, to jak na początkująca to wspaniale szkicujesz!!!:D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, obserwuję Twój blog:)
Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Pisząc dalej i się rozwijając na pewno będziesz w przyszłości świetną pisarką ;) Zapraszam do siebie, niedługo postaram się dodać kolejny rozdział. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńhttp://jessica9614.blogspot.com/2011/12/rozdzia-1.html
Piękne rysunki! :) Twoje opowiadania są rewelacyjne. Sama piszę książki.
OdpowiedzUsuńOBSERWUJEMY?
tatarek-tatarek.blogspot.com
Świetny blog, cudne rysunki !! : ))
OdpowiedzUsuńobserwujemy? : *
Świetnie rysujesz i fajne zdjęcia. Fajnie by było byś dodawała więcej zdjęć. :)
OdpowiedzUsuńJa również rysuję - to moja pasja. Bardzo fajne opowiadanie, nieźle wypadło.
OdpowiedzUsuńwww.turqusowa.blogspot.com
Genialne opowiadanie. Rewelacyjne! Masz świetny talent i pomysły. Może to dziwne, ale najbardziej podobają mi się szkic rąk w trzecim rysunku i ostatnim oczy, wprost przepiękne. :)Udoskonalaj swoje talenty! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne szkice. ;)
OdpowiedzUsuń